Dziś jest dzień Psa :)
Tylko ja zawsze uważałam i nadal uważam, że bokser to coś więcej niż pies...
Wrażliwy i oddany przyjaciel, towarzysz w doli i niedoli.
Kiedy Demon pojawił się w moim życiu nic już nie było takie samo.
i tak jest :)
Życie nabiera barw, sensu i tempa :)
Nie mając psa, nigdy nie wstałabym o 4 rano po meczu Polska-Portugalia, który skończył się niemalże o północy, żeby iść na spacer nad jezioro...
A warto było...
Nie każdy potrafi rozbawić mnie do łez :)
Któż zadbałby o moją kondycję i dobrą figurę?
To Demon niczym najczulsze urządzenie wyczuwa moje nastroje...
Kiedy podczas spaceru włoży swój aksamitny pysk w moją rękę i wychucha swą całą miłość wszystko inne przestaje być ważne...
To on był ze mną w bardzo złych chwilach mojego życia i pomógł mi je przetrwać :)
Jest świadkiem moich euforii, smutków, sukcesów i porażek (tych ostatnich na szczęście prawie nie mam :P
Zawsze jest pierwszy przy drzwiach kiedy wracam z pracy i wije się z radości.
Bokser nie ma ogona, więc macha całym ciałem :)
Jestem szczęśliwa, że mam Psa, że mam Demona :)
Bez niego moje życie byłoby puste i ubogie...
Piesku mój dziękuje za dzisiejszy spacer o 4 rano nad jezioro :) Za spotkanie z dzikiem ;) Stadami saren, jeleni, zajęcy, za spacery o wschodzie i zachodzie, za spacery w śnieżycy, w deszczu, wśród traw po pas i szeleszczących liści...
Za wspólne wypady w góry, nad morze i jeszcze tu u tam... Za te 35 kg na kolanach :) i mokrą gąbkę na twarzy ;P (za gluty na ścianie nie dziękuję).
Dziękuję, że jesteś.