czwartek, 18 lipca 2013

Czerwcowy urlop - część 6 - uratować od zapomnienia... Od zniszczenia...


Wsi spokojna, wsi wesoła!
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
Może wspomnieć zaraz wszytki?
 
Jan Kochanowski (fragment)
 

sielsko


anielsko


błogo


bajecznie


chyba zgadzacie się ze mną?

 
coraz mniej takich miejsc


miejsc stanowiących dziedzictwo naszych przodków...


ocalmy je od zapomnienia...


od zniszczenia...


Dzień za dniem płynie po wiejskiej krainie,
w rytmie przyrody w sens życia utkanej,
więc się radujmy, gdy jesteśmy na wsi,
tej naszej pięknej, uroczej, kochanej.

                                                                                        fragment wiersza Krzysztofa Roszczyk
 


wtorek, 16 lipca 2013

Czerwcowy urlop - część 5 - świat widziany do góry łapami

Świat widziany z perspektywy do góry łapami jest wtedy kiedy słonko zamiast grzbietu grzeje mi brzuszek :)
 
 
wtedy widzę błękitne niebo i białe obłoczki...
 
 
wydaje się, że te obłoczki są na wyciagnięcie psiej łapy...


a to tylko złudzenie..
ale za to kwiatki już mogę dotknąć


ba! mogę je nawet poniuszyć :)

 
widzę też modrzewiową szyszunię...
 
 
a kiedy się troche obrócę 

 
to widzę nawet pięknego irysa :)
 
 
 ale z tych kosmicznych podróży wracam na ziemię,


bo tam czeka moja Pani


zawsze raźniej wędrować razem :)

 
podziwiać łąkowe dzwoneczki
 
 
chłonąć beztroskę

 
odkrywać tajemnice
 
 
 wygrzewać w słonku brzuszki


dopisuje nam apetyt na życie
 

na wspólnie spędzone chwile


głowy w chmurach i myślenie o niebieskich jak niebo migdałach

 


środa, 10 lipca 2013

Czerwcowy urlop - cześć 4 - Demon nad rzeką

Pogoda Nam dopisywała bez zdwóch zdań!
34 stopnie w cieniu.
I powiem tylko tyle gdyby nie komary byłoby jak w raju...
ale były... Mendy krwipijcze!!! że by ich tak...
Ech...
Ale do rzeczy, czyli do rzeki!



Mokry zimny, nadrzeczny piasek....  Nic tylko wsadzić pychol...


ale jeszcze lepsza chłodna woda...


Swiat podwodny jest bardzo... mokry...

 
 
Ojej żeby mi sie nie nalało do ucha!!
 
 

 ooo i woda wytrzepana z futra niemal do ostatniej kropelki :)


Teraz trzeba zamoczyć jęzor :)


a teraz go wysusze :P


Poopalam się troszkę...


popodziwiam widoki.... będę za nimi tęsknił...


Idziemy zobaczyć w inne miejsce, gdzie zejście do rzeki będzie łagodne i woda nie tak głęboka...


oooo rozkosz.... troszkę dziwnie, ale jakże przyjemnie....


Rzeka po ostatnich opadach deszczu jest bardzo wysoka i niebezpieczna, nie można do niej wchodzic byle gdzie... Silny prąd wody może porwać...


i po kąpieli :) Czuje się niezwykle rześko :)


Jeszcze łyk wody żeby mi nie zaschło w gardziołku i idziemy do domu na podwieczorek :)


poniedziałek, 8 lipca 2013

Czerwcowy urlop - część 3 - Demon Leśniczy

Codzienne spacery do lasu sprawiły, że czułem się jak Leśniczy... Brakowało mi tylko zielonego mundurka i flinty...


 
Las zmienił się od naszego ostatniego pobytu... Początek tego roku dla tych rejonów i jego mieszkańców zaczął się fatalnie... Intensywne opady lepkiego śniegu sprawiły, że pod jego ciężarem waliły się dachy, słupy energetyczne, zrywały się kable.
Las ucierpiał potwornie...
Powalone młodniki, połamanych tysiące drzew....
 

  Przemierzaliśmy las i wszędzie ten sam smutny widok...

 
Leśnicy w skwarze, wśród roi krwiżerczych komarów pracowali w pocie czoła porządkując to co zniszczyła przyroda..
 

 Wszędzie widać połamane dzrewa i odłamane gałęzie i czubki sosen - bez nich drzewo umiera...


Nie tylko młode drzewa się poddały... Potężne drzewa tez były bez szans w walce z potęznymi siłami natury...


a tu: grzybki?!
jakże upodobniły się do plastrów drewna...


Chciałem na chwilę przysiąść, ale usłyszałem jakiś chałas dobiegający gdzieś znad mojej głowy..


o proszę co my tu mamy?
Wiewiórka!


Demon: Ej Wiewiórka chodź do mnie poganiamy trochę!

 
Wiewiórka: Ktoś mnie woła... ale kto? NIkogo nie widzę..


Demon: No tu jestem, tu na dole!!


Wiewiórka: A to Ty mnie wołasz... Za duży jesteś! Masz potwornie wielką paszczę i się boję... Sam się goń!


Demon: Ja mam wielką paszczę?! Ja?!!! 


ech... Nie to nie... Spadam do domu...