sobota, 4 maja 2013

Latający pies

Majówka...
W majowy weekend było 30 stopni:
w czwartek 10, w piątek 10, w sobotę 10...
 
Pewnie niektórych pogoda doprowadziła do rozpaczy, ale nie nas :)
Nam deszczowe chmury nie przeszkadzały.
 
Codzienne spacery do lasu były niezwykle przyjemne: rześkie powietrze, dookoła soczysta zieleń, zero ludzi....
Wybraliśmy się też na Wrzosówkę, a Pani korzystając z faktu, że przez chwilę nie padało porobiła mi troszkę zdjęć. Po ich obejrzeniu okazało się, że latam: 

 

a może to przyciąganie ziemskie ,,nawaliło"?


koło Wrzosówki jest duża łąka na której można się wyszaleć, ale też zgubić piłkę...


Chyba będziemy musieli wymienić piłkę, bo znalezienie obecnej w trawie sprawiało mi trochę problemów...


gdyby nie mój węch przepadłaby na amen


Tym razem się udawało, ale trawa jeszcze nie jest tak wysoka...


a na Wrzosówce:
największa duma Pani :) wyrosła pierwszy raz z cebulki, którą posadziłem z Panią jesienią:)


kwitnąca czereśnia:


kwitnąca jabłoń:


a wracając do tematu przewodniego:
wiem, że nie ostre, ale nie umieliśmy się oprzeć :)


to nie jest fotomontaż!


i to też nie:)


żeby nie było... biegać po ziemi też potrafię :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz