niedziela, 21 kwietnia 2013

Pierwszy trening z obrony w Stanicy

To właśnie dziś zadebiutowałem jako pies obronny:)


najpierw z odległości obserwowałem jak moi koledzy radzą sobie z pozorantem


muszę przyznać, że coraz bardziej mi się to podobało i niecierpliwie czekałem na swoją kolej:


Do tej pory uważałem, że najskuteczniejszą obroną jest atak przez zalizanie przeciwnika na śmierć, ale Pani była innego zdania:)


Pierwsza lekcja była potrzebna nie tylko mi, ale także i mojej Pani


jak na pierwszy raz oboje radziliśmy sobie nieźle:


moim  zadaniem było zabranie pozorantowi ,,poduszeczki"


cel został osiągnięty:)


Pani miała problem żeby mnie utrzymać:


ale nie chciałem jej zrobić wstydu i znowu się udało:)
,,poduszeczka" zdobyta!


Pozorant - Pan Michał znów mi ją zabrał..
To jest skandal!!


Toczyłem zacięty bój


 szala zwycięstwa po raz kolejny przechyliła się na moją stronę:


Potem przyszła kolej na moich znajomych: Honoratkę (to ta pręgowana śliczność) i Paco:)


Dwóch na jednego:) Patrzyłem jak sobie dzielnie poczynają:)


Honoratka i Paco to starzy wyjadacze, Pan Michał nie miał z nimi szans:P


Pani patrz! To bacik pozoranta! zaraz mu go zabiorę to narzędzie zbrodni:


Po krótkim odpoczynku mamy drugie wejście:


Walczyłem dzielnie


Bójcie się!!


Oj ta Pani... puściła by mnie z tej smyczy:


gdyby nie ta smycz szybko zrobiłbym porządek


no puszczaj moją podusię!!!


dawaj!!!


Znów się udało :)
Pani mnie pochwaliła:) w końcu zasłużyłem :)


Dla utrwalenia zrobiliśmy jeszcze kilka powtórzeń:


i mi i Pani szło coraz lepiej


potem chwila odpoczynku i powrót do domku :)


Ojoj to był dzień pełen wrażeń, moi Państwo poznali mnóstwo ciekawych ludzi, między innymi takich samych bokseromaniaków jak oni.
Ludzi dotkniętych boksowirozą łatwo poznać, kto ich choć raz spotkał nie będzie miał wątpliwości:)
Pozdrawiamy wszystkich, dziękujemy za tak wspaniale spędzony czas i do zobaczenia w maju:)

niedziela, 14 kwietnia 2013

Wiosna dotarła na Wrzosówkę!!

Hura! Mamy Wiosnę!! i to przez duże W może się trochę spóźniła, ale wiedziałem, że przyjdzie i jest:) i to jaka???
 
Słońce daje, aż miło, wszystko wyłazi z ziemi i zieleni się w mgnieniu oka:)
 
Musieliśmy sprawdzić co wyszło z ziemi na Wrzosówce:)
a po drodze:
 

widzieliśmy sarenkę:
 


z lasu wyszła sarenka, a z ziemi:
stado krokusów!


słoneczko nadrabia zaległości i tak mocno świeci, że aż musze oczy mrużyć:)


ale nie przeszkodziło mi to wypatrzyć:


kolejnego stadka żółciutkich krokusików:)


Pomagałem Pani posadzić cebulki tulipanów i mieczyków, wspólnie z Panem posadziliśmy tujkę, a potem ganiałem z Pana butem:)


wszyscy wystawialiśmy twarze do słońca:) Wiosno witaj!!!


A jeszcze musze koniecznie napisać, że odwiedzili nas Mama, Tata i Brat Pani:)
Wujek Leszek przyjechał na super motorze:) Tak się składa,  że dziś ma urodziny i wszyscy życzymy mu 100 lat w zdrowiu i szczęściu :)