środa, 10 lipca 2013

Czerwcowy urlop - cześć 4 - Demon nad rzeką

Pogoda Nam dopisywała bez zdwóch zdań!
34 stopnie w cieniu.
I powiem tylko tyle gdyby nie komary byłoby jak w raju...
ale były... Mendy krwipijcze!!! że by ich tak...
Ech...
Ale do rzeczy, czyli do rzeki!



Mokry zimny, nadrzeczny piasek....  Nic tylko wsadzić pychol...


ale jeszcze lepsza chłodna woda...


Swiat podwodny jest bardzo... mokry...

 
 
Ojej żeby mi sie nie nalało do ucha!!
 
 

 ooo i woda wytrzepana z futra niemal do ostatniej kropelki :)


Teraz trzeba zamoczyć jęzor :)


a teraz go wysusze :P


Poopalam się troszkę...


popodziwiam widoki.... będę za nimi tęsknił...


Idziemy zobaczyć w inne miejsce, gdzie zejście do rzeki będzie łagodne i woda nie tak głęboka...


oooo rozkosz.... troszkę dziwnie, ale jakże przyjemnie....


Rzeka po ostatnich opadach deszczu jest bardzo wysoka i niebezpieczna, nie można do niej wchodzic byle gdzie... Silny prąd wody może porwać...


i po kąpieli :) Czuje się niezwykle rześko :)


Jeszcze łyk wody żeby mi nie zaschło w gardziołku i idziemy do domu na podwieczorek :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz