Jeszcze niedawno wspominałem o mojej choince, która czeka sobie spokojnie na balkonie i czeka na to, aż ładnie ją ustroimy....
W wigilię Wigilii zagoniłem Pana i Panią do roboty, choinka powędrowała do domu:)
Chciałem od razu zabrać do ciepełka drugą donice z tujką, ale Pani powiedziała, że tujce lepiej będzie na świeżym powietrzu. Pod pierzynką z sosnowych gałązek schroniła się trzmielinka:) a korę obrośniętą mchem przynieśliśmy z jednego z naszych leśnych spacerów...
Oczywiście musiałem wszystkiego z bliska doglądać, a szczególnie żeby Pan nie połamał choinkowych gałązek, bo choinka na wiosne zamieszka na wrzosówce..
A tak wygląda nasze końcowe dzieło:)
Na skrzyni ze skarbami kolejny Konik, a także książeczka o zwyczjach i przepisach na Wigilię i Boże Narodzenie.
Na parapecie kolejny Konik tym razem na biegunach:)
Bożonarodzeniowy striczek:
a tu wielka miłość mojej Pani - porcelanowy konik, którego kiedyś pokaże z bliska:)
Te małe drzewko pod którym stoi konik też zrobiłem z Panią:)
a na koniec już zdobycze mojej Pani z targów staroci:)
Ech...
Jest tak fajnie..
Ja nie chce żeby Święta się kończyły...
Jesteśmy wszyscy razem, są prezenty, długie spacery i tyle dobrego szamanka...
Moja mina chyba mówi sama za siebie...