Jak tylko dojechaliśmy na miejsce, pognałem ile sił w łapach na poszukiwania tej najpiękniejszej zielonej panny.
z tego wszystkiego zapomaniałem, że nie jestem sam... Musiałem sprawdzić, czy Pani i Pan biegną za mną...
Na rozstaju dróg stał wielki głaz obrośnięty mchem, wskoczyłem na niego żeby mieć lepszą perspektywę...
Do gustu przypadła mi ścieżka, która wiodła w głąb świerkowo - sosnowego zagajnika..
Mój wybór był trafny, bo wkrótce natrafiłem na taką piękną choineczkę:
Choć ta chyba bardziej urodziwa...
a tu cały wysyp małych choinek... pochowały się między pniami potężnych sosen, ale ja i tak je wywęszyłem...
Udając się na dalsze poszukiwania w głowie miałem cały czas te zielone panny.
Muszę przyznać, że są bardzo skromne, ale jakże urodziwe! I jaki piękny zapach się wokół nich roztacza...
Ciekawy jestem, czy te małe drzewka wyrosną i zmienią się w takie duże sosny? Jak dużo czasu potrzebują żeby dorosnąć?
Myślałem, że rozgryzę ten problem dosłownie...
ale obgryzanie gałązki niczego mi w głowie nie rozjaśniło....
Pani zobacz to duże drzewo się przewróciło! Może je podniesiemy?
Pani powiedziała, że nie jest supermenem i nie da rady i że taka już kolej rzeczy... Że drzewa najpierw są małymi nasionkami, potem małymi choinkami i że los tych drzewek może się potoczyć różnie i że ja swoim rozumkiem tego nie obejmę... Wiem tylko, ze niektóre drzewa jak są stare i chore to mogą się przewrócić. Szkoda mi tych drzewek...
Lekcję przerwał łoskot przejeżdzającego pociągu.
Ale ten pociąg był długi... Tych wagonów miał ze czterdzieści i nikt nie wie co się w nich mieści...
O! Co my tutaj mamy?
Koniostrada!!! Teraz wiem czemu w ziemi odbite są ślady końskich kopyt... Swoją drogą to może kiedyś pokaże stale powiększającą się kolekcje koników mojej Pani.
Zimno!! Leśniczy Demon kończy zimowy spacer i leci do domu. Trzeba przemyśleć kilka spraw...
Może mi się przyśni w co w tym roku ubiorę choinkę.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz