poniedziałek, 10 lutego 2020
Wiosna zimą, czyli styczniowa wyprawa na Wrzosówkę
Dzień dobry :)
Dzisiaj obiecany post relacjonujący naszą wyprawę na Wrzosówkę
Słoneczko pięknie przyświecało :)
Aż się mi zachciało mimo podeszłego wieku biegać i skakać.
Obeszliśmy dawno nie odwiedzane zakątki..
Na łące tradycyjnie już bawiliśmy się piłeczką :)
Niebo było tak błękitne jakby był środek lata :)
Tylko bezlistne drzewa przypominały o porze roku...
Kto by pomyślał, że w styczniu będzie taka pogoda??
Musiałem dokładnie sprawdzić nasz ogródek, czy aby nic jeszcze nie zakwitło??
Pączki na drzewach i forsycjach wyglądały jakby zaraz miały zakwitnąć kwiaty...
Zauważyłem jeszcze coś...
Ogródek cały jest usiany ziemnymi kopczykami... Oznacza to ni mniej ni więcej, że zaatakowały nas krety...
Walkę z kretami odłożymy na później..
Zanim wrócimy do domku i obmyślimy strategię pospacerujemy jeszcze po lesie..
Bacznie się rozglądałem..
w lesie niewiele się zmieniło..
dużo suchych liści
Pani :)
i jakieś przewrócone wiatrem drzewa..
Mimo słoneczka temperatura nie była typowo letnia... Dlatego udaliśmy się do domku żeby leniwie i w ciepełku spędzić resztę dnia...
A na koniec:
Jestem już staruszkiem... Niestety... Mam lepsze i gorsze dni... Serduszko jeszcze bije... ale sprawia mi coraz więcej kłopotów...
Mam nadzieję, że mimo wszystko jeszcze długo będę na tym ziemskim padole.... Bardzo się staram
...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz