sobota, 13 października 2012

Moja trasa rowerowa

Pan Chorczyczak znów nas okłamał! Zapowiadał na dziś deszcz i Pani się martwiła, że nie będziemy mogli pojechać do lasu. A tu proszę! piękna pogoda! Słońce daje, aż miło, niebo błękitne, białe obłoczki... Bajka!!
 
Nic tylko fru do lasu na rowerową przebieżkę. Nasza trasa wiedzie przez piękny las, po drodze mijamy dwa leśne jeziorka, potok który jednak nie należy do najczystrzych i docieramy do pięknych łąk:) Oto one:


Na tych łąkach jest pełno słomianych bali:


 lubię na nie wskakiwać:


z góry widać więcej


fajnie jest poskakać po balach


a jak mi się znudzi to zeskakuje na ziemie i:


zachęcam Panią do zabawy, Pani zobacz co ja mam?? Twój polarek:D Goń mnie!!!


No i Pani musi mnie gonić. Nie ma wyjścia, jak nie chce żebym jej poślinił zbyt mocno kurteczki :P


i w końcu Pani udało się mnie złapać i zabrała mi kurteczke... (W tajemnicy powiem Wam, że jej na to pozwoliłem;))
Na chwilunie się położyłem...


ale tylko na chwilunie, bo coś wypatrzyłem:


Musiłem narobić trochę hałasu, bo to były koniki!!! Ktoś wybrał się nie tak jak my na rowerową a na konną przebieżkę. Pani kocha koniki i musiałem zwrócić jej uwagę na ten obrazek.


Oboje patrzyliśmy z ciekawością, a Pani to chyba nawet z zazdrością....
Nie mamy zdjęć koników, bo mieliśmy ze sobą tylko aparat w telefonie komórkowym, a koniki były zbyt daleko żeby je uchwycić w kadr:( Może innym razem.

Po powrocie do domu Pani mnie wygumowała gumową rękawicą, wypolerowała ręczniczkiem i wreszcie mogłem zjeść obiad i zrobić to co tygryski lubią najbardziej:)


W końcu sobie zasłużyłem:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz