Jak ten czas zasuwa...
Niedawno pojechaliśmy do Milówki a to niedawno to juz niemalże dwa tygodnie!!
Nawet nie było czasu na pokazanie zdjęć z tej wyprawy...
Wędrowanie po górach zostawiamy sobie na jesień, teraz jest za gorąco...
a skoro jest gorąco to trzeba być blisko wody...
nic nie chłodzi tak jak górski strumień:
wśród zielska rosnącego wzdłuż brzegu zobaczyłem pięknego kwiatuszka
nie znam jego nazwy, ale był śliczniutki i taki różowy jak mój jęzor :)
Proszę porównać :)
Na kilka chwil zatrzymaliśmy się przy górskiej chacie, na werandzie zjedliśmy małę co nieco.
a potem był kocing i opalażing :)
Słonko tego dnia tak dawało czadu, że znów wrócilismy nad strumień żeby sie schładzać...
O! A co ja tam widzę??
Pan zostawił koszulkę!! Zrobie mu przyjemnośc i ją wypiorę!!!
Ech...
Ja naprawdę chaciałem dobrze ;)
Jak błogo zanurzyć pyszczek w tej krystalicznej, chłodnej wodzie...
Widzę jakiś fajny kamyczek :)
Zaraz go wyłowie :)
No chodź do mnie!
Ojej nalało mi się do ucha!!!
O kurczaki!! Pani się topi!!!
Uratuje ją!!!
Niewiele brakowało!!
W ostatniej chwili wyłowiłam nogę Pani... Jeszcze trochę i by sie utopiła!
Pani uratowana:
Koszulka prawie wyprana i wysuszona :) Czas wracać do domu ;)