poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Święta, święta i po świętach.... część 1 - nad rzeką

Już na kilka dni przed wielkanocnymi świetami czułem, że coś się święci:) i bynajmniej nie chodzi tu o święcone jajka, szyneczki i inne świąteczne przysmaki.
Liczba toreb, torebek, pakunków, siatek i kartoników przeróżnych gabarytów i maści narastała w przedpokoju w zastraszającym tempie.
No i wpiątek wszystko stało się jasne:)
Kiedy moi Państwo wrócili z pracy nastąpiło wielkie pakowanie...Nie wiem jakim cudem to wszystko zmieściło się w aucie, ale moj Pan jest mistrzem pakowania:)
Najważniejsze jest to, że znalazło się też miejsce dla mie:)
Pogoda nie była tak bajkowa jak w zeszłym roku, ale i święta w zeszłym roku były 2 tygodnie póżniej.
Na wsi nie bylo zatem ani tak zielono jak ostatnio ani tak ciepło, ale co tam. Grunt to dobry humor a i pogody nie ma złej bo to kwestia stosownego ubioru. Było czas na lenistwo, na świąteczne przysmaki (bo i mi małe co nieco z pańsiego stołu spadło do miski) i na długaśne spacery, które jak wiecie uwielbiamy!!!

Rekonesans okolicy zaczęliśmy od rzeki :)
Nad rzeką ćwiczyliśmy skoki:)
W tym roku szło mi o wiele lepiej!!


Biegałem ile sił w łapach


Podczas wędrówek natrafilismy  na malownicze bagienka

Znalazłem też plastikową butelkę, Pani była zła że ludzie tak śmiecą, a ja się tam cieszyłem, bo lubie się bawić takimi butelkami...

Niestety Pani się uparła i zamieniła butelkę na piłkę...


Byliśmy na polance, gdzie stała taka oto budka obserwacyjna:


ale wcale nie musiałem się na nią wskrobywać żeby zobaczyć sarenkę, a wy ją widzicie??


Widzieliśmy nawet bociana!! Pani powiedziała, że pierwszy widziany bocian w roku przynosi szczęcie, a jak jeszcze jest on w locie to szczęście ma być po byku!!


Moja radość z tego, że spotka mnie tak wielkie szczęście była tak ogromna, że o mało mnie nie rozsadziła i musiałem ją ,,wydzikować" :D



Wkrótce wyprawa na skarpę:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz